color fest Gdańsk 2015

Witajcie znowu po dwóch tygodniach! Chwilkę mnie nie było i trochę się przez ten czas wydarzyło. M.in. 15 urodziny, nowy telefon, nowy kolor włosów. Ale dziś postanowiłam opisać moje przeżycia na chyba przez wszystkich znany festiwalu kolorów.

Przez całe wakacje i jeszcze trochę po w wybranych miastach są organizowane color fest. Ta akcja trwa już od kilku lat, z tego co wiem w Polsce od 2013. Osobiście dowiedziałam się o tym już rok temu, ale nie mogłam się wybrać z powodu braku czasu, więc przyszła pora na dziś.

A tak zaczynajac od początku,co to jest ten festiwal kolorów, skąd to się wzięło? Otóż cała ta akcja została zapoczątkowana przez Hindusów nazywaną u nich świętem Holi. Celem jest, aby zwyciężyć dobro nad złem i powitać nadchodząca wiosnę. Hindusi do tego zdarzenia przygotowują się dzień przed robiąc obrzędy w postaci paleniu ognisk. Na dzień święta oblewają się kolorową wodą i tańczą w rytmy Bollywood. Dzięki daleko zakorzenionej legendzie dziś możemy cieszyć się kolorowym festynem.

Dobra koniec ciekawostek, teraz trochę opisze jak tam było. Zaczynajac może od atmosfery- 100%. Naprawdę ludzie przychodzili w grupkach z przyjaciółmi, każdy wyglądał na zadowolonego, uśmiechniętego, bawił się, a to chyba najważniejsze w tego typu festynach. A jeżeli chodzi o sama liczbę ludzi to ogrom. Było mega dużo osób tak samo jak kolejek do każdego stanowiska.

Proszek można było dostać gdzieś za darmo, chyba dwie paczki. Tylko ,że ja tam byłam nieogarnięta i nie mogłam znaleźć osób które rozdawały to za darmo, więc poszliśmy kupic. 2 paczki 15zl. Wytworzony z naturalnych barwników, dlatego jest bezpieczny. Co prawda bardzo szybko schodzi ze skory i włosów dosłownie, ale jest pomimo tego świetna zabawa. Jeżeli ma ktoś jakieś obawy- spokojnie, spiera się haha.

Na terenie festiwalu były rownież inne atrakcje. Muzyka w tle- Marika,Mesajah, Czarne Kwiaty, Dj-je. Sam program zaczął się od zumby. Co prawda większość stała w miejscu, robiła tylko takie ruchy z klaskaniem, ale pod koniec wszyscy zaczęli się ruszać pod rytm muzyki. Nie zabrakło rownież budek z jedzieniem, albo darmowych okazów takich jak okulary lipton czy próbki kosmetyków tutti-frutti. Było jeszcze wiele wiele więcej tego wszystkiego, ale byłam tam tylko 2 godziny i nie miałam czasu wszystkiego podpatrzeć. Większość osób była ubrana w białe bluzki. Raczej wiadomo było dlaczego. Powstały fajne kolorowe plamy, które właśnie poszły do prania haha.

Pózniej wracając z festiwalu wszędzie widziałam kolorowych ludzi z uśmiechniętymi twarzami, wracający z zabawy. Osobiście rownież cały ten wypad bardzo mi się podobał. Za rok rownież planuję zabranie się na festiwal kolorów, tylko że z paczka przyjaciół. W tym roku niestety nie wyszło, każdy pojechał gdzieś na wakacje i zostałam skazana na młodsza siostrę i jej koleżankę haha.

A wy byłyście na color fest? Jak tak, to jakie macie wrażenia z festiwalu? Co zamierzacie jeszcze zrobić przez te ostatnie dni wolnego? To już przecież niedługo początek szkoły i koniec wakacji :(