Po raz setny uświadomiłam sobie, że organizacja to podstawa jeżeli chce się znaleźć na wszystko czas. Moje ferie z wielkim płaczem właśnie się kończą, dwa tygodnie beztroskiego leżenia, spania i leniuchowania. Przed wolnym miałam zaplanowane miliony rzeczy, które zostawiłam sobie na ferie, bo przecież tyle czasu. A pod koniec, czyli dziś uświadamiam sobie, że NIC nie zrobiłam podczas wolnego. Nie wiem jak te dni tak szybko lecą, że ledwo je zauważam. Znowu doświadczyłam, że nawet jeśli ma się czas, to bez organizacji jego wychodzi jedna wielka plama monotonności. 

Ale przynajmniej udało mi się zrobić dwie sesje, jak na mnie to jest coś. Pomimo mojego szczególnego nietwarzowego wyglądu wyszło kilka zdjęć kilka ujęć. To dziwne, mimo że zawsze tak samo wyglądamy mamy takie dni, w których przypominamy bardziej insygnie śmierci niż człowieka i analogicznie, czasami przechodzimy samych siebie czując flow i wychodząc dobrze na wszystkich zdjęciach. Oprócz tego krótki trip po Długiej w Gdańsku.

Dotarła do mnie nowa paczka ze sklepu Yesfahion, w której dostałam m. in. granatowa bomberkę z naszywkami, która dzisiaj zagościła na blogu. Trochę się natrudziłam, żeby znaleźć coś ciekawego. Zamówiłam tą kurtkę i jeszcze bluzę. Na paczkę czekałam z jakieś 50 dni, więc prawie dwa miesiące. Do bomberki żadnych zarzutów nie mam, ma świetny kolor i będzie idealna na wiosnę. 

Bluzę dostałam od sklepu Sammydress, w której się zakochałam od samego początku. Na zdjęciach w sklepie nie wyglądała tak dobrze jak na żywo, więc z niej jestem 100% zadowolona. Torebka z zaful, która już od dłuższego czasu dobrze mi służy. 

bomberka /yesfashion/ 

bluza /sammydress/

spodnie /zara/

torebka /zaful/ 

buty /timberland/  

Mieliście kiedyś takie momenty , w których miało się szanse coś pokazać, udowodnić innym dookoła, ale wygrało bezmyślne lenistwo? 

Jestem pewna, że każdy a jak nie każdy to w przyszłości, miał styczność z ową sytuacją, 

Najbardziej co boli, to świadomość że gdybyśmy chociaż troszeczkę włożyli więcej ochoty, energii, czy bezinteresowności to efekt byłyby lepszy, bardziej doceniony. W innym wypadku zostaje nam jedynie kolejne wspomnienie, przybierające postać poczucia winy o którym będziemy przeżywać x czasu. Dlatego nie bez powodu mówią, aby dawać 101% z siebie, we wszystkim co się robi. 

Jeżeli podchodzimy do czegoś z lenistwem, brakiem chęci, nieświadomie możemy wyrządzić drugiej osobie przykrość. Nie zawsze musi coś być dla nas ważne, bo nie jesteśmy sami. Wokół nas są ludzie, którzy nawet jeżeli o tym nie wspominają, potrzebują naszej pomocy. 

 Czasem trzeba popatrzeć na to z drugiej strony i pomyśleć o kimś, może dla tej drugiej osoby to było coś bardzo ważnego, cenionego, wyczekiwanego. Naszym sceptycznym podejściem możemy wszystko zepsuć, cały pozytywny nastrój. 

Ponadto, nie zawsze dostaniemy drugą szansę na poprawę. Może, ale nie musi. Każda sytuacja powinna być dla nas lekcją, z której wyczerpiemy jakieś przemyślenia. 

Jak już coś się robi, to najprostszym wyjściem jest dawać prosto od serca. A i tak, nawet jeśli do czegoś się zabierzemy ludzie zauważą jedynie 50% naszego wysiłku.

Dzisiaj 80% mojego ubioru to Zaful. Niedawno przyszła do mnie paczka z długo wyczekiwanym płaszczem, więc jak w końu dotarł od razu zabrałam się za szukaniem super miejscówki na zdjęcia. Ta sesja jest jedną z moich ulubionych, mam nadzieję że i wam się spodobaB) A i po wcześniejszym poście widzę, że jest kilka osób chętnych na post dotyczący Zaful, dlatego za kilka dni możecie się go spodziewać.

Jestem jedną z największych przeciwniczek zimy. Zawsze kiedy wychodzę gdzieś w taką pogodę współczuje moim znajomym za moje ciągłe marudzenie, że jest mi zimno. Niestety, ale jestem strasznym zmarźlakiem, najchętniej bym wygrzewała się ciągle na słońcu. Jednak, gdy widzę za oknem taką o to sympatyczną pogodę jak dziś to aż mnie radość w duchu rozpiera. Połączenie świeżo napadanego śniegu, słońca i temperauty 0° to najlepsze co może zdarzyć się w zimę. Dlatego pierwsze o czym pomyślałam to zdjęcia, bo już od początku ferii czaiłam się na taką pogodę. 

Szalik klasycznie, z Zaful (mogliście już go zobaczyć w tym poście). Ostatnio u mnie na blogu trudno nie zauważyć czegoś z Zaful, i tak będzie jeszcze przez kilka postów, ponieważ ciągle mam do nadrobienia pare dostanych rzeczy. Jednak współpraca bardzo mi pomaga w dalszym realizowaniu bloga haha, gdyby nie nowe rzeczy nie miałabym po co wychodzić z domu i robić zdjęcia. A ponadto nie narzekam na jakość, jak dotąd wszystko co do mnie dotarło było takie jak w opisie. Szalik to jedna z rzeczy, z której najbardziej jestem zadowolona. Niby szalik, ale jakoś tak mi podpasował. Współprace dużo mi pomagają, mam też nadzieję, że na miarę swoich możliwości dobrze ją wykorzystuję przy zdjęciach. A jak już rozpoczął się temat, często na grupach widziałam pytania dotyczące współpracy z Zaful, chcielibyście może post z poradami w sprawie rozpoczęcia współpracy z ową firmą?